poniedziałek, 28 maja 2012

Rozdział 11

Gdy na zegarku wybiła godzina *:30 wszyscy zebrali się w holu. Gdy tylko przyszła wychowawczyni i oznajmiła krótko i zwięźle że teraz nadeszła pora na śniadanie a później na plażowanie, wszyscy ruszyli w dół schodami kierując się do jadalni. Wiktoria patrzyła badawczo na Dominika i Adriana. Rozmawiali tak jakby Adrian przekonywał do czegoś Dominika a on zaprzeczał. Niestety było zbyt głośno żeby
cokolwiek usłyszeć.
-Ja zrobię tak jak mówiłem a ty rób co chcesz
-Wiesz co ja może jeszcze porozmawiam - urwał zdanie w pół Dominik gdy zobaczył z Wiktoria stoi za nimi. Popatrzał na nią jak na zjawe, a ona odwróciła głowę i wyprzedziła ich kierując się d osowjego stołu.
-Dziś znowu płatki - narzekała Marta - nie mogą dać czegoś pożywniejszego ?
-Nie przesadzaj wacle nie są takie złe, tylko szkoda żeto melko takie jakby po termine - mówiła Dominika
-Ze co ? - wykrztusiła Marta wypluwając nabraną łyżkę mlek wprost do talerze
-Ja tylko tak sugeruje - powiedziała Dominika
-Ja już tego świństwa nie jesm po twoich sugeracjach - powiedziała z wyrzutem Marta
Wiktoria właśnie nalewała mleko do swojej miski z płatkami dumiąc nad tym co mieli na myśli chłopacy rozmawiajac przed chwilą
-A ty jeż to świństwo - spytała ze zdziwieniem Marta - przecież to jest śmeirć w biały dzień !
-Raczej śmeirc w białe melko - ząsmiała się Dominika
-A widzisz tu coś innego do jedzenia - powiedziała Wiki kierujac łyżkę do buzi
-Nie ejdz tego - pwoiedziała głośno Marta chcąc odebarć Wiki łyżkę, lecz jej plan się nie pwoiud i zamiast odebrania jej łyżki przewróciła talerz z mlekiem tym samym oblewając Wiktroie i Dominikiem
-Człowieku mózgu zapomniałaś - spytała z groźnym głosem Dominika
-Przepraszam, Boże święty
Marta pomagała wycierać się Dominice i Wiktorii, a tymczasem coraz więcej ludzi z sądsiednich stołów się na nich patrzyło.
-Chodźmy do pokoju się przebrać - powiedziała półszeptem do Dominiki Wiktoria
-Dobry pomysł - odpowiedziała jej
Dziewczyny wstały od stołu i kierowały się w kierunku wyjścia an następnie do swojego pokoju w góre po schodach. Dosc śmieszne wyglądały. Były oblane całym mlekiem w dodatku zepsutym. Dominika klneła coś pod nosem, a Wiktorii z głowy odleciały myśli o Dominiku i Adrianie chciała tylko zdjąć te ciuchy.
-Boże świety w co ja się teraz ubiorę ? - zapytała z rozżaleniem w głosie Dominika szperając w szafie
-Przecież masz tyle ciuchów, z drugiej strony nieźle nas urządziła
-Tak, zastanawiam się czy zrobiła to specjalnie czy tylko przez przypadek
-Wiesz co każdemu się mogło zdarzyć, Marta już taka jest. Chyba wczoraj za dużo piła Kubusia - stwierdziła Wiktoria śmiejąc się razem z Dominiką
Po 15 minutach były już ubrane i gotowe do wyjścia, kierowały się już w kierunku jadalni gdy nagle na korytarzu zaczepił je Dominik
-O co chodzi - spytała Wiktoria z obojętnością w głosie
-Tylko 10 minut i dam ci spokój - powiedział krótko
-Dobrze, Dominika idź. Bo nie zjesz śniadanie. Zróbcie mi jakąś kanapkę - powiedziała Wiktoria przekazując klucze Dominice
-Jasne może jeszcze zdążysz
Gdy Dominika zniknęła z pola widzenia Wiktorii spytała się go ponownie o co chodzi.
-Powiesz mi dlaczego nie chcesz z nami wystąpić ?
-Prosta odpowiedź zmieniłam zdanie.
-Musi być jakiś powód - naciskał Dominik
-Wymieniać ? - spytała Wiktoria
-Będę wdzięczny
-Po pierwsze rozpad naszego niedoszłego trio zawdzięczam Adrianowi. Gdyby to że traktował mnie jak szmatę robiąc mi nadzieje a później zbywając, Do ciebie nic nie mam, ale po prostu wolę wystąpić sama i tak będzie lepiej.
-Aha - przytkano Dominik
-I jeszcze jedno.Chcę ci powiedzieć żebyś wykasował mój numer telefonu nie psiał i nie dzwonił tak samo Adrian. Nie pytaj dlaczego bo nie zrozumiesz.
Dominik patrzył na Wiktorię jak na wariatkę
-Dotarło - spytała dla potwierdzenia Wiktoria
-Tak
-To ja idę teraz zjeść śniadanie
Gdy kierowała się ku schodom nagle usłyszała kroki innych, a raczej biegi. Pomyślała ze nic tu po niej i skierowała się w przeciwną stronę do jej pokoju. W jej głowie pojawiało się mnóstwo myśli. Co zrobiła ?Zerwała przyjaźń z Dominikiem a przecież one jej nic nie zrobił. Cóż nie będę się zadręczać było tak i nic tego nie zmieni - myślała. W jej kierunku szły już dziewczyny.
-Ja cię naprawdę bardzo przepraszam  słyszała już daleka głos Marty
-Nic się nie stało daj spokój - powiedziała uśmiechając się

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz